Magnificat: zaczęło się zwyczajnie
Magnificat, pismo parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie-Mydlnikach zaczęło ukazywać się 17 grudnia 2006 roku. Powstało jako wspólna inicjatywa duszpasterzy i świeckich mydlnickiej parafii. Od blisko 18 lat pismo ukazuje się w każdą niedzielę. Dziś trzymamy w rękach jego tysięczny numer. A jak się to wszystko zaczęło?
– Proszę księdza, może utworzymy gazetkę parafialną? – zapytałam podczas rozmowy księdza Jana Rajdę, proboszcza parafii.
– Widzi ksiądz proboszcz, nie tylko ja to mówię – odezwał się ksiądz Ryszard Gacek, wikary, zanim ksiądz Jan zdążył odpowiedzieć. – Mówię księdzu proboszczowi, że gazetka parafialna jest potrzebna, ale ksiądz proboszcz nie chce się zgodzić.
– Pani Beato, pani tu do mnie przychodzi z pomysłem gazetki, ksiądz Ryszard mnie atakuje, a ja jestem proboszczem i wiem, czym się takie inicjatywy kończą – z namysłem i spokojnie odpowiedział ks. Jan. – Wierni zgłoszą pomysł, zaczną coś robić, a po kilku miesiącach wycofują się i proboszcz zostaje sam z kolejnym obowiązkiem, który musi wypełnić.
– Proszę księdza, nikt księdza nie zostawi – odpowiedziałam. – A nawet jak zostawi i nie będzie nikogo, kto by gazetkę poprowadził, to ksiądz na ambonie ogłosi, że to nie księdza wina, tylko moja.
– Widzi ksiądz proboszcz. Ksiądz się zgodzi, a my wszystko zrobimy – serdecznie uśmiechnął się ksiądz Ryszard. – Mam już nawet tytuł. Magnificat – na cześć Maryi.
I tak zaczęła się historia pisma parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie-Mydlnikach. Rozmowa odbyła się na początku grudnia 2006 roku. Kilka dni wcześniej ksiądz Jan Rajda objął obowiązki proboszcza. Ksiądz Ryszard od trzech miesięcy był już tutaj wikarym. Mnie zaś, słuchaczkę Studium Apostolstwa Świeckich PATu niósł duch nauczania Jana Pawła II, który zachęcał wiernych do włączania się w działalność parafii i brania na siebie choć w części odpowiedzialności za parafialną rzeczywistość.
Przez pierwsze lata gazetkę redagowaliśmy w trzyosobowym zespole. Ksiądz Ryszard Gacek pełnił rolę koordynatora, podsuwał tematy warte opisania w piśmie. Leszek Morys, prywatnie mój mąż, zapewniał obsługę techniczną przy składaniu pisma i wydruku. Mnie przypadło w udziale dbanie o teksty uzupełniające, które najczęściej dotyczyły niedzielnych czytań.
Składanie każdego numeru to było swego rodzaju wyzwanie logistyczne. Był rok 2006, początki informatyzacji i Internetu. Dostęp do tekstów czytań niedzielnych mieli tylko księża. Programy do obsługi graficznej nie były w powszechnym użyciu. Na plebanii nie było drukarki. Nikt z nas nie miał skanera. Nie było smartfonów. Ksiądz proboszcz w ogóle nie korzystał z komputera. Aby mógł powstać numer gazetki, trzeba było wykonać wiele ruchów. Najpierw przygotowywałam tekst, który wysyłałam do akceptacji księdzu Ryszardowi. Ksiądz Ryszard akceptował tekst. Dosyłał też treść czytań oraz ogłoszenia parafialne, które z kolei pisał ksiądz proboszcz, ale ręcznie, więc trzeba je było przepisać na komputerze. Potem Leszek składał poszczególne elementy układu graficznego gazetki. Jeszcze tylko wydruk na domowej drukarce i Magnificat można było zawieźć do kościoła.
Pierwszy numer powstawał z dużymi problemami, ale wszystko udało się przygotować wszystko na czas. W sobotę wieczór pismo było gotowe. W niedzielę o 6.45 Magnificat leżał na stoliku przy wejściu do kościoła.
Drugi numer miał się ukazać 24 grudnia, czyli w wigilię Bożego Narodzenia. Do przygotowania pisma siedliśmy ze spokojem. Wydawało się, że trudne punkty zostały opanowane za pierwszym razem. Teraz powinno pójść gładko. Nic z tego. Przytrafiło się nam wszystko, co tylko może się stać w trakcie wydruku. A to tekst znikał, a to układ gazetki nie spinał się, a to drukarka zacinała się, a to skończył się tusz. Z trudnościami technicznymi walczyliśmy z mężem do 4 nad ranem. Koło 5.00 zaczęliśmy drukować. Wydrukowanie 100 egzemplarzy Magnificat trwało ponad godzinę. Jeszcze tylko poskładaliśmy pisemko i jazda do kościoła. Kiedy dotarliśmy, Msza święta już trwała. Kościelny, pan Józef Majerski, czekał niecierpliwie przed kościołem i ponaglał „Chodźcie, chodźcie. Ludzie się rozglądają, gdzie gazetka.”
A potem już szło prawie płynnie. Nasza współpraca dograła się. Redagowanie tekstów szło sprawnie. Z czasem programy graficzne stały się na tyle przejrzyste, że składanie numeru przejął ksiądz Ryszard. Na plebanii pojawiła się profesjonalna drukarka, która 100 egzemplarzy drukowała w kilkanaście minut.
W Magnificat od początku były stałe rubryki: czytania niedzielne, ogłoszenia parafialne, intencje mszalne oraz dodatkowe teksty. W ramach pisma opublikowaliśmy dzieje parafii, omawiane były szczegółowo prawdy wiary, dekalog, tematy eschatologiczne, znaczenie świąt, symboli religijnych. Gazetka wrosła w rzeczywistość naszej parafii.
Tak nadszedł rok 2016. Mimo zapewnień, jakie składałam księdzu Janowi, po 10 latach redagowania pisma parafialnego, wycofałam się ze współpracy. W moim życiu pojawiły się inne wyzwania. Swoją niemożność potraktowałam jako możliwość dla innych, aby wzięli na siebie na jakiś czas odpowiedzialność za wspólne dobro, jakim jest parafia.
Nie pomyliłam się. Gazetka ukazuje się nieprzerwanie od 17 grudnia 2006 roku.
Beata Karaś